Wstęp

Ja autystyczny?
Ależ skąd! 
Zawsze wiedziałem że jestem “inny” i  „dziwny”, ale autystyczny? 
Nie, niemożliwe.

A dokładniej – tak mi się wydawało jeszcze pół roku temu…


Może zacznę od początku. Zawsze, od dzieciństwa, jak tylko pamięcią sięgam, czułem się inny, ale nie umiałem wytłumaczyć “dlaczego”. Jednak mimo tego nigdy nie przyszłoby mi do głowy, że jestem autystyczny. Sądziłem wtedy błędnie (chyba jak większość społeczeństwa), że autyzm to jest jakaś niejasna „bardzo ciężka przypadłość umysłowa u dzieci, powodująca że osoba nią dotknięta prawie wcale nie mówi, nie nawiązuje kontaktu z ludźmi i ma bardzo ograniczoną inteligencję”. Jest to bardzo nieprawidłowa definicja. No i (w swojej ocenie) zupełnie nie pasowałem do tego obrazu… A obraz jest taki:

Z jednej strony od zawsze mam problemy w kontaktach z ludźmi, aż do stopnia fobii społecznej. Przez całe życie szukałem sposobu, wzorca komunikacji, który pozwoliłby mi funkcjonować w społeczeństwie (nieskutecznie…). Zawsze byłem piętnowany za to, że „ignoruję to co czują inni”, za to że „myślę jak komputer”, za to że w jakiś sposób zawsze udaje mi się powiedzieć coś co obraża innych, czy też za to że często denerwuję innych np. nieświadomie stukając palcami o stół, czy też klikając długopisem itp. 

“Co ja robię źle?”
“Skąd ci wszyscy ludzie wiedzą co i kiedy mają mówić?”
“Czemu nie umiem znaleźć wzorca komunikacji i funkcjonować jak normalny człowiek?”

To były pytania które zaprzątały moje myśli przez wiele, wiele lat.


Z drugiej strony od dawna wiem, że myślę inaczej

Nigdy nie udało mi się ustalić dlaczego tak jest, ale różnica była ewidentna już w dzieciństwie. Moje myśli biegną zdecydowanie innymi torami niż u przeważającej większości społeczeństwa: 

  • zauważam zupełnie inne rzeczy, 
  • zwracam uwagę na zdecydowanie większą ilość detali, 
  • analizuję tematy znacznie głębiej, wielotorowo i tak jakby “w inny sposób”,
  • wyciągam zupełnie inne wnioski, 
  • tworzę zupełnie inne rozwiązania.

To wszystko powoduje, że od dawna uważam się za analityka – nie z zawodu, tylko ze sposobu funkcjonowania mózgu. Nota bene jest to BARDZO przydatne w moim zawodzie programisty.


Mam też masę innych nietypowych cech: 

  • lekką nadwrażliwość na światło, 
  • znaczną nadwrażliwość węchową i smakową, 
  • “zamykanie się w sobie”, 
  • dziwne reakcje i zachowania, 
  • zaburzenia poczucia głodu i bólu, 
  • “zatykanie się” – czyli chwilowe utracenie umiejętności wysławiania się, 1

Itp. itd., mógłbym jeszcze wymieniać. Wszystko to są drobne sprawy, które mogą występować u osób neurotypowych – ale nie w tej liczbie i nasileniu. O wielu z tych spraw do niedawna nie wiedział nikt poza mną…


To moje zastanawianie się, czemu jestem “inny” trwało przez całe moje życie. Aż pół roku temu nastąpiło „odkrycie”. Koleżanka, która nie kryje się z tym że jest autystyczna, pożyczyła mi dwie książki o autyzmie (obie pisane przez osoby autystyczne), po to żebym mógł lepiej zrozumieć jak ONA funkcjonuje i jak ONA się komunikuje. Zacząłem czytać te książki. No i…

Okazało się, że im dalej czytałem, tym bardziej oczywiste stawało się że ja rozumiem właśnie ten autystyczny sposób komunikacji, sposób myślenia i funkcjonowanie, i wszystko co jest z autyzmem powiązane. 

Czytanie tego nie było jak „odkrywanie jak inni ludzie mogą się różnić ode mnie”, tylko jak odkrywanie nowych ładnych etykietek na moje własne cechy, zachowania, problemy (autyzm wysokofunkcjonujący, „ślepota umysłu”, maskowanie, sztywność myślenia, stimming, problemy sensoryczne, przebodźcowanie, meltdown, shutdown, hiperfokus, plany, rutyny…). 

Ale najbardziej przemawiające do mnie były cytaty zebranych przez autorkę wypowiedzi innych osób autystycznych o ich życiu. Dlaczego właśnie one? Bo patrząc na ogólny obraz życia (czyli pomijając osobiste szczegóły), mógłbym z tych cytatów poskładać swój własny życiorys


Nie wszystko mi pasowało, np. brak mi tej opisywanej fenomenalnej pamięci osób autystycznych (kto mnie zna ten na pewno słyszał mój osobisty żart, że ja mam „pamięć absolutną”, czyli „absolutnie nic nie pamiętam” 😉 ). 

Nie pasowało mi też to, że osoby autystyczne podobno mają zawężony krąg zainteresowań – ja się interesuję szerokim wachlarzem tematów i dość często zmieniam zainteresowania, jak tylko “nasycę się tematem”. 

Bardzo mi nie pasował fakt, że ja nie cierpię powtarzalnych prac, nudzą mnie niezmiernie – podczas gdy osoby autystyczne podobno uwielbiają taką powtarzalność. 

No cóż.


Ale tego co pasowało było aż nadto, żeby pchnąć mnie do dalszego poszukiwania, bo nie umiem odpuścić tematu, który mnie zainteresował. Nie będę tu opisywał całego procesu od podejrzenia do diagnozy – to temat na cały osobny wpis. 

Po 6 miesiącach uzyskałem diagnozę (w dużej części zgodnie z przewidywaniami): Zespół Aspergera, czyli autyzm wysokofunkcjonujący. Ale nie tylko… niejako w bonusie zdiagnozowano u mnie ADD, czyli ADHD z przewagą deficytu uwagi, i właśnie z tego brały się te rzeczy które mi nie pasowały do obrazu autyzmu. 

To półrocze było dla mnie podróżą w głąb siebie (która w pewnym sensie ciągle jeszcze trwa) i odkrywaniem nowego spojrzenia na siebie samego. Nie jestem “dziwny”, nie jestem “wybrakowany”, nie jestem “gorszy”. Jestem po prostu autystyczny. Mój mózg faktycznie funkcjonuje inaczej.


Z całym tym tematem odkrywania samego siebie wiąże się ważna refleksja. Gdybym wcześniej odnalazł tą wiedzę, to wcześniej zrozumiałbym kim jestem i jak funkcjonuje mój mózg. Może moje życie potoczyłoby się trochę inaczej? To właśnie brak wiedzy był tym co spowodowało, że żyłem bez świadomości tego “co jest ze mną nie tak”, “dlaczego nie pasuję?”, “co sprawia, że jestem inny?”.

Wiele bym dał, żeby w wieku 12~13 lat dostać w swoje ręce “(Sekretną) księgę Asperdzieciaka”2 lub napisaną przez 13-latka “Świry, dziwadła i zespół Aspergera”3. Przeczytanie tych książek byłoby wystarczające dla mnie, żebym umiał odnaleźć autystyczne cechy u siebie, nawet jako nastolatek. Tak, wiem, że wtedy te książki jeszcze nie zostały napisane. To tylko marzenia, przeszłości nie da się zmienić. 

Ale tą wiedzę można i trzeba propagować. Poprzez to, że zacząłem otwarcie o tych tematach mówić, wywołałem już pewien efekt – trzy osoby z mojego “otoczenia” też mają już diagnozę, a trzy kolejne “rozpoznają siebie“ w tym co opisuję (wszystko to wysokofunkcjonujący dorośli). W angielskim slangu osób autystycznych występuje powiedzenie “neurodivergents run in packs”, co mogę potwierdzić w pełnej rozciągłości. 

Pomagając tym osobom “zrozumieć siebie samych”, przyszedł mi do głowy większy cel. Zgłębianie wiedzy o autyzmie i ADHD i poznawanie siebie samego stało się moją fiksacją, moją nową pasją. Być może powinienem zacząć o tym pisać

Mało jest źródeł o autyzmie, pisanych przez osoby autystyczne i jednocześnie opisujących polskie realia. W ten sposób, być może, mógłbym zmienić CZYJĄŚ przyszłość. Pomóc jakimś autystycznym dzieciom lub nastolatkom “odnaleźć siebie” i podjąć potrzebne kroki odpowiednio wcześnie. 

Zdecydowałem się zacząć pisać na te tematy, zobaczymy gdzie mnie to zaprowadzi.

  1. “zatykanie się” to była moja nazwa na to, dzisiaj znam bardziej naukowy termin: “mutyzm wybiórczy↩︎
  2. “(Sekretna) księga asperdzieciaka”, Jennifer Cook O’Toole ↩︎
  3. “Świry, dziwadła i zespół Aspergera”, Luke Jackson ↩︎
Ten wpis został opublikowany w kategorii Uncategorized. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.