Problemy społeczne, część 3 – relacje

Następnym tematem dotyczącym problemów społecznych, i to bardzo ważnym, jest fakt, że osoby autystyczne… hmmm, niezbyt wiedzą jak formować przyjaźnie i inne relacje z innymi osobami

Nie wiem, czy nie uogólniam za bardzo. Nie jestem pewien, na ile to co napiszę dotyczy wszystkich osób autystycznych, a na ile to są tylko moje osobiste problemy. Zakładam, że różny poziom maskowania i zrozumienia reguł społecznych na pewno wpływa na nasze indywidualne umiejętności w dziedzinie nawiązywania relacji. Wiem dobrze, że moje umiejętności w tej dziedzinie nie są za wysokie i domyślam się że istnieje dużo osób autystycznych, które radzą sobie znacznie lepiej ode mnie. Jednak sądzę, że nawet osoby które TERAZ sobie dobrze z tym radzą, kiedyś w swoim życiu też nie wiedziały jak nawiązywać relacje. Dlatego sądzę, że temat dotyczy wszystkich osób autystycznych, przynajmniej na wczesnym etapie życia, zanim nauczyły się reguł społecznych.

Samo stwierdzenie że mogę nie wiedzieć jak formować przyjaźnie i inne relacje zapewne brzmi dziwnie, wiem. Przecież sam piszę o tym że mam żonę, kilkoro przyjaciół itp. Jednak to prawda. Jak wszystkie interakcje społeczne, rozwijanie relacji nie jest moją silną stroną. I sądzę że tak jest u wszystkich osób autystycznych.

Załóżmy że poznałem jakąś nową osobę, nieważne kogo. No i że ta osoba nie odrzuciła mnie od razu, tak jak pisałem w poprzednim wpisie. Załóżmy że całkiem dobrze nam się rozmawiało. I co powinno nastąpić dalej? Jak z tego dobrego startu rozwinąć przyjaźń?


Gdy patrzymy na osoby neurotypowe to z naszej perspektywy wygląda to jakby zawsze doskonale wiedziały co i kiedy robić, co mówić, jak się zachować, żeby zaskarbić sobie czyjąś przychylność i rozwijać relację. Robią to w jakiś zupełnie niezrozumiały dla nas sposób, chciałoby się wręcz powiedzieć że “magiczny”. Jednak nie ma w tym żadnej magii. Z tego co się nauczyłem i jak ja to rozumiem, nawiązywanie relacji osób neurotypowych w sporym uproszczeniu1 przypomina taki ciąg drobnych wymian budujących relację: ja Ci powiem coś miłego, Ty mi powiesz coś miłego, ja Ci pomogę w czymś, Ty mi pomożesz w czymś, ja Ci dam jakiś upominek, Ty mi dasz jakiś upominek, czasem spędzimy razem trochę czasu dobrze się bawiąc. I tak się to kręci, powoli wchodząc na wyższe poziomy. 

Nie ma w tym nic “magicznego”, jeśli sobie uświadomimy, że po prostu osoby neurotypowe intuicyjnie potrafią wyczuć kiedy mogą komuś sprawić przyjemność jakimś drobnym gestem, paroma miłymi słowami. Po prostu mają do tego odpowiednie “narzędzia”  w mózgu.

A my? 

Siedzimy i dumamy. Zastanawiamy się nad dziesiątkami tematów w stylu:

  • kiedy się odezwać – żeby nie za często ani nie za rzadko, 
  • co powiedzieć – żeby było miło i ciekawe, ale żeby znowu nie wyszedł monolog,
  • kiedy komuś zaproponować pomoc – bo nie wyczuwamy kiedy to jest na miejscu, a kiedy może zostać źle odebrane,
  • kiedy i jaki dać upominek – bo słabo nam wychodzi ocena jaki upominek sprawi komuś przyjemność, i jaki będzie adekwatny do sytuacji.

Poświęcamy takim rozważaniom nierzadko bardzo wiele czasu i uwagi, ale efekty które osiągamy są dość mizerne. Mamy dobre chęci, ale wykonanie… hmmmm, patrząc po reakcjach innych osób to pozostawia wiele do życzenia. Po prostu brakuje nam tych “narzędzi”, tego intuicyjnego wyczucia co komuś może sprawić przyjemność, dzięki czemu będzie nas bardziej lubić. Próbujemy to wszystko przetwarzać logicznie, uczymy się reguł, dzięki czemu z biegiem czasu pewne rzeczy już po prostu “wiemy”. Jednak … chyba nigdy nie osiągamy poziomu osób neurotypowych.

Jednak to nie wszystko. Lista problemów na które się natykamy próbując kogoś “przekonać do siebie” jest znacznie większa. Chodzi tu o kolejne rzeczy które osobom neurotypowym przychodzą “naturalnie”. Nie będę tu wymieniał tych wszystkich spraw o których pisałem do tej pory, np. w tematach dotyczących problemów komunikacyjnych, chociaż większość z nich ma tu swój wpływ, ale dodam parę nowych.


Co nam utrudnia formowanie relacji?

1. słabe umiejętności konwersacji

Dużym problemem jest nasza słaba umiejętność ”płynięcia z prądem konwersacji”. Mamy zupełnie inne pojęcie na temat co to znaczy ciekawa rozmowa. Nie umiemy dobrze radzić sobie z rozmowami które nie mają żadnego celu, żadnego narzuconego tematu. Przeważnie wtedy nie wiemy co mówić, a nasz udział w rozmowie wygląda na “wymuszony” albo po prostu milczymy. 

Za to potrafimy dobrze rozmawiać, jeśli temat rozmowy nas interesuje. Jednak zdarza się wtedy, że zamiast rozmowy w której dwie osoby mówią na przemian, wychodzą nam długie monologi. Jest to tzw. infodumping. Po prostu im bardziej coś nas interesuje, tym większą wiedzę mamy na ten temat i tym chętniej chcemy o tym rozmawiać … często zupełnie nie zauważając że rozmówca już dawno się znudził i chciałby zakończyć ten temat. W ten sposób im bardziej chcemy być interesującymi rozmówcami i rozmawiać o rzeczach ciekawych (czyli takich które nas ciekawią), tym bardziej nudnymi rozmówcami jesteśmy dla innych. Wyjątek – gdy trafiamy na osobę która interesuje się tym samym co my.


2. kontakt wzrokowy

Wiele osób autystycznych ma problem z kontaktem wzrokowym. Ja też. Nawet jeśli potrafimy utrzymywać kontakt wzrokowy, to jest on dla nas niekomfortowy, wymuszony, po prostu męczący – przez co czasami mimo starania się, nasz wzrok błądzi po okolicy. Z doświadczenia wiem że jest to bardzo źle odbierane przez osoby neurotypowe w naszej kulturze.2 Brak kontaktu wzrokowego odbierany jest jako brak szacunku, nieszczerość, ukrywanie czegoś. Jednak dla wielu osób autystycznych kontakt wzrokowy nie jest komfortowy, a wręcz przeciwnie – dla niektórych z nas utrzymywanie kontaktu wzrokowego jest oznaką rzucenia komuś wyzwania, próbą zastraszenia. No i jak tu wywrzeć dobre wrażenie jeśli i tak źle i tak niedobrze?


3. niezrozumienie ukrytych reguł społecznych

Nie będę tu opisywał szeroko tego zagadnienia, bo mam zamiar mu poświęcić cały wpis niedługo. Jednak temat na tyle wiąże się z formowaniem relacji, że przynajmniej go tu zaznaczę.

Temat dotyczy pewnych ukrytych reguł które obowiązują w społeczeństwie, a które nie są przekazywane jawnie. Po prostu są intuicyjne dla osób neurotypowych, bo wprost wynikają z umiejętności oceny cudzych intencji, emocji oraz tego jak mogą zareagować na to co powiemy lub zrobimy. Mowa tu o takich rzeczach jak na przykład:

  • kiedy należy mówić prawdę, a kiedy powinno się skłamać,
  • jak mówić i przyjmować komplementy,
  • jaki prezent jest adekwatny do danej sytuacji,

i o wielu, wielu innych zasadach.

Takie wszystkie zasady to są rzeczy, które odkrywamy powoli w naszym życiu, przeważnie metodą prób i błędów. Jednak zanim się tego nauczymy to zaliczamy setki jeśli nie tysiące “wpadek” towarzyskich.


4. naruszanie czyichś granic

Kolejny temat społeczny bardzo wpływający na nasze relacje to są wszelkiego rodzaju granice osobiste. Mówię tu w zasadzie o wszystkich rodzajach granic. Przestrzeń osobista, własność przedmiotów, poszanowanie czyichś poglądów i uczuć.

To wszystko są koncepcje które doskonale rozumiemy … po swojemu. I wskutek tego często naruszamy te granice, w których nasze rozumienie nie pokrywa się z neurotypowym.

Przestrzeń osobista

Czasami zdarzają nam się takie sytuacje kiedy za blisko kogoś staniemy lub usiądziemy, lub dotkniemy kogoś lub w jakiś inny sposób naruszymy czyjąś przestrzeń osobistą. Bez żadnych złych intencji, po prostu zapomnimy się na chwilę, zaabsorbowani jakimś innym tematem. Albo czujemy się z kimś na tyle komfortowo, że uważamy że trochę bliższy kontakt nie jest niczym niewłaściwym – zwłaszcza jeśli sytuacja tego wymaga.

Dobrym przykładem innego rozumienia przestrzeni osobistej była dość śmieszna (z mojego punktu widzenia) sytuacja kiedy kilka lat temu wybraliśmy się z żoną i przyjaciółką3 na jakiś ryneczek, chyba z rękodziełem. W którymś momencie podeszliśmy do jednego stoiska przy którym był dość spory tłok. Ja i żona stanęliśmy blisko obok siebie, ramię w ramię, trzymając się za ręce, a koleżanka stanęła za nami i zaczęła “zaglądać nam przez ramię”. Brzmi normalnie, nie? Tylko że w tym przypadku wyglądało to tak: „wkleiła się” między nas, miała głowę pomiędzy naszymi głowami, policzki tuż przy naszych policzkach,  w odległości może 2~3 cm, a brodę opierała o moje ramię. I tak staliśmy z kwadrans. Żadne z naszej trójki nie uważało, że jest coś nie tak, żadne nie czuło się niekomfortowo z tego powodu – my chyba po prostu trochę inaczej odbieramy granice osobiste. Jednak w pewnym momencie rzuciło mi się w oczy że inni ludzie z tego małego tłumu dziwnie się na nas patrzą. Hmmmm, ciekawe czemu. Co oni mogli sobie pomyśleć?


Własność przedmiotów

Własność też jest tematem, gdzie czasami rozumiemy pewne reguły inaczej. Oczywiście rozumiemy że czyjś przedmiot należy do tej osoby, i nie mamy zamiaru go ukraść czy coś. Jednak czasami pewne rzeczy robimy inaczej. Np. ja przez większą część życia, jak potrzebowałem coś zapisać a nie miałem przy sobie swojego długopisu, to brałem pierwszy lepszy długopis, który znalazłem. Nie pytałem nawet czyj on jest, nie pytałem o pozwolenie czy mogę go użyć. Po prostu brałem, zapisywałem i odkładałem na miejsce. Przecież to jest tylko długopis, nie? Problem polega na tym, że takie zachowanie spokojnie uchodzi w gronie rówieśników w szkole – natomiast niekoniecznie jak się bierze bez pytania długopis szefowi z biurka.

Mogę tu podać jeszcze jeden przykład, dotyczący korzystania z czyjejś własności bez pytania, tym razem charakterystyczny dla mnie. Od dziecka mam problemy ze stawami, z pękającymi kośćmi itp. Nazywa się to Zespół Ehlersa-Danlossa (ZED lub EDS), i wg aktualnych badań jest powiązany ze spektrum autyzmu.4 Wynika z tego moje dość charakterystyczne “wiercenie się”, ciągłe zmienianie pozycji – co kilka~kilkanaście minut. No i jeszcze jedno – że przy dłuższym czasie siedzenia w niewygodnych pozycjach zdarza mi się po prostu położyć na kanapie na której siedzę. Wszystko ok, dopóki nie robię tego w towarzystwie… w obcym domu… nie pytając. A tak mi się zdarzało wiele razy w dzieciństwie. “Przecież nikt nie korzysta z kanapy, to można ją zająć, nie? Przecież starożytni Rzymianie często w ten sposób robili, całe przyjęcia odbywały się na leżąco… Przecież nic w tym złego nie ma, nie?” Tak myślałem w dzieciństwie, dopiero potem “odkryłem” że “tak się nie robi”…5 Że wg zasad dobrego wychowania nie powinienem nawet usiąść jeśli nie spytam gospodarza o to czy mogę.


Te przykłady pokazują jak czasami zdarza nam się “naruszać czyjeś granice”, nawet nie będąc tego świadomym. Po prostu coś robimy, i nawet nie pomyślimy o tym, że to co robimy może zostać jakoś dziwnie odebrane. Jesteśmy skupieni na tej rzeczy, którą się zajmujemy, i umyka nam “reakcja otoczenia”. Nie chcemy źle, nie mamy złych intencji, po prostu nie zauważamy że ktoś może poczuć się niekomfortowo w wyniku naszych działań.

  1. Jak zwykle, to jest tylko moje wyobrażenie na temat który jest mi całkiem obcy. ↩︎
  2. Co ciekawe w niektórych kulturach nieutrzymywanie kontaktu wzrokowego jest uważane za oznakę szacunku, zwłaszcza w stosunku do osób o wyższej pozycji społecznej. Mowa tu o kulturach Dalekiego Wschodu, zwłaszcza Japonii, i o niektórych kulturach Afryki. ↩︎
  3. Trójka Aspich, tylko że wtedy my jeszcze nie wiedzieliśmy o tym że jesteśmy autystyczni, wtedy tylko przyjaciółka była zdiagnozowana. ↩︎
  4. https://attwoodandgarnettevents.com/autism-and-ehlers-danlos-syndrome/ Wśród całej populacji EDS występuje w 0,05% przypadków, natomiast wśród osób autystycznych występowanie sięga 6%. Czyli 120 razy częściej. ↩︎
  5. Dzisiaj dalej tak robię, ale tylko tam gdzie wiem że nie będzie to źle odebrane, czyli w zasadzie tylko u rodziny lub bliskich przyjaciół, którzy wiedzą o moich problemach. A tam gdzie nie jest to możliwe… no cóż, czasem opuszczam “imprezę” znacznie wcześniej niż inni. ↩︎
Ten wpis został opublikowany w kategorii Uncategorized. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.