Sztywność myślenia, część 4 – hiperfokus i inercja w myśleniu

Hiperfokus

Kolejną charakterystyczną cechą osób autystycznych, zaliczającą się do ogólnej kategorii “sztywnego myślenia”, jest to że zajmujemy się niektórymi tematami znacznie głębiej niż osoby neurotypowe. Zwłaszcza takimi tematami które nas interesują. Takie głębokie zanurzenie się w temat jest nazywane hiperfokusem lub hiperkoncentracją  i występuje powszechnie zarówno w autyzmie jak i w ADHD. Natomiast w temacie czy hiperfokus jest w ogóle osiągalny dla osób neurotypowych, źródła bardzo się różnią w opisach.

  • Jedne źródła twierdzą że hiperfokus jest wręcz objawem diagnostycznym nietypowej budowy neurologicznej mózgu i w ogóle nie może występować u osób neurotypowych,
  • Inne źródła twierdzą że neurotypowym osobom może się to zdarzać, ale nie za często, przeważnie nie więcej niż kilka razy w życiu, 
  • Jeszcze inne źródła twierdzą że “to można wyćwiczyć i świadomie tego używać”. Ale to jest dla mnie bardzo mało wiarygodne, bo po pobieżnym przejrzeniu ich ćwiczeń widzę że to są zwykłe ćwiczenia poprawiające koncentrację, a to co oni opisują jako hiperfokus, nie jest nawet bliskie temu co znam z własnego doświadczenia.

Osobiście skłaniam się do tej drugiej opinii, że hiperfokus u osób neurotypowych czasami się zdarza, ale nie za często.

Sam hiperfokus jest wg mnie częścią zjawiska sztywnego myślenia. Oznacza że jak mózg trafi na temat który go pasjonuje to chce się zajmować tylko tym tematem, żadnym innym. Skupia się na tym temacie tak bardzo że czasami ze zdziwieniem zauważa “Hmmm, to już wieczór? Kiedy to zleciało? Przecież dopiero co był ranek. Zaraz, czy ja w ogóle cokolwiek dzisiaj zjadłem? Chyba zapomniałem…” 

Zakładamy “klapki na oczy” i widzimy przed sobą tylko “autostradę” swojego ulubionego tematu. To skupienie potrafi spowodować że zapominamy o wszystkim. O jedzeniu i piciu, o innych potrzebach, czasami o śnie, o umówionych terminach.1 Jeszcze NIGDY nie zdarzyło mi się żeby głód był w stanie mnie wyrwać z hiperfokusu. Pragnienie owszem, zdarza się że mnie oderwie – ale od tego mam “system”, czyli regularne pory kiedy szykuję picie oraz zawsze pod ręką butelkę lub dwie wody mineralnej “na awarię”, kiedy jestem tak skupiony że wiem że się nie oderwę żeby wstać i pójść przygotować sobie jakieś picie.


Hiperfokus potrafi być zarówno dobrym jak i złym zjawiskiem. Dobry jest wtedy kiedy pozwala nam się głęboko skupić na pracy lub na rozwiązaniu jakiegoś problemu który przed nami stoi. Jeśli mamy pracę która nas interesuje, a jednocześnie mamy w pracy warunki pozwalające osiągać hiperfokus2, to jest on bardzo cennym narzędziem pracy, na którym można polegać. Nie dość że dzięki niemu doskonale sobie radzimy, to jeszcze czas pracy mija bardzo szybko. Żeby nie było że ma to same plusy, to muszę tu dodać że w takich sytuacjach prawie zupełnie nie zauważamy co się dzieje naokoło, co potrafi być pewnym problemem. Zwłaszcza jeśli pracujemy w biurze, z innymi ludźmi, i ci ludzie oczekują że jak coś do nas mówią, to po pierwsze, że ich w ogóle usłyszymy,3 a po drugie że nie odburkniemy czegoś w stylu “nie przeszkadzaj mi, jestem zajęty”.

Jednak czasami hiperfokus potrafi działać wręcz przeciwnie. Ma to miejsce zwłaszcza w sytuacji kiedy wykonujemy pracę która nas mało interesuje albo wręcz nudzi. Oj, wtedy bywa różnie. Mózg jak się nudzi to zaczyna sobie szukać zajęcia. Na początku wygląda to tak że robimy jedno a myślimy o czym innym. Gorzej, jeśli to o czym myślimy wciągnie nas na tyle że zaczyna się aktywować hiperfokus – na złym temacie,4 na tym czym nie mieliśmy się w danym momencie zajmować. Potrafimy wtedy zapomnieć o tym co robimy i zabłądzić w swoich myślach w dalekie regiony swoich ulubionych tematów.

Mi się to zdarza najczęściej jak robię jakąś nudną i powtarzalną czynność która trwa długimi godzinami. Dobrymi przykładami takich zajęć są np. szlifowanie drewnianych elementów przed lakierowaniem lub pielenie grządek w ogrodzie. Ech, jak wtedy mózg odpływa ku ciekawszym tematom. Na szczęście przy takich prostych czynnościach ręce dalej automatycznie wykonują pracę, bo inaczej bym miał długie przestoje (chociaż i to się zdarza).


Mała elastyczność w zmienianiu tematu myślenia – inercja w myśleniu

Z tematem hiperfokusu jest ściśle związany temat pewnego oporu na jaki natrafiamy gdy chcemy zmienić temat myślenia (Inercja w myśleniu). Chodzi o to, że im bardziej się zagłębiamy w temat, tym trudniej nam zmienić wątek myślenia i przełączyć się na inne zadanie. 

Żeby wytłumaczyć o co chodzi, posłużę się analogią. Wyobraźmy sobie samochód, rozpędzony do znacznej prędkości. Nagle kierowca podejmuje decyzję że musi zmienić kierunek jazdy – skręcić o 90 stopni. Co by się stało gdyby samochód rozpędzony np. do 120km/h próbował w miejscu skręcić o 90 stopni? Prawdopodobnie siła bezwładności (inercja) spowodowałaby że straciłby przyczepność i przekoziołkował by w kierunku w którym jechał wcześniej. Aby bezpiecznie skręcić o 90 stopni, trzeba najpierw odpowiednio zwolnić. 

DOKŁADNIE TO SAMO dzieje się w mojej głowie, gdy podczas hiperfokusu muszę nagle zająć się czym innym. Nie jest istotne co mnie odrywa – czy to któryś ze współpracowników pisze do mnie lub dzwoni, może alarm mi przypomina o umówionym spotkaniu na Zoomie lub o końcu pracy. Istotny jest fakt, że nagle zostaję oderwany od tego czym się zajmuję. To co się wtedy zaczyna dziać w mojej głowie śmieszy nawet mnie samego.

Najpierw pojawia się taki podświadomy “bunt mózgu” – mózg uważa że “ja chcę dalej robić to co robię”. Jednak wiem że muszę się oderwać i zaczynam tak trochę się wahać co zrobić. Przeważnie bardzo nie chcę przerywać danej myśli która jest w toku, więc z rozpędu kontynuuję pracę. 

Ale w międzyczasie np. odbieram to połączenie, i potem jest taka śmieszna sytuacja kiedy te dwa zadania “walczą ze sobą o priorytet”. Z jednej strony już zaczynam rozmowę na Zoomie, a z drugiej strony część mózgu z rozpędu dalej pracuje. No i niby zaczynam rozmawiać, ale jednocześnie palce dalej piszą. Takie “rozkojarzenie” potrafi trwać nawet parę minut – zanim w ogóle będę mógł powiedzieć że faktycznie poświęcam uwagę na to co ktoś do mnie mówi. 

Po prostu, tak jak przed wykonaniem zakrętu należy wyhamować samochód do bezpiecznej prędkości, tak w przypadku hiperfokusu też występuje znaczny opór, powodujący że nagła zmiana tematu jest trudna.


Co gorsza, powrót do wykonywania zadania jest jeszcze trudniejszy. Zanim z powrotem wrócę do tego co robiłem wcześniej to potrafi minąć 15~20 minut, w trakcie których co prawda pracuję, ale tak powoli znowu się “rozpędzając”. Dlatego zawsze staram się zminimalizować ilość zdarzeń wybijających mnie z hiperfokusu, i tłumaczę współpracownikom, żeby zadania które nie są pilne i mogą poczekać zgłaszali mi albo z samego rana albo tuż przed zakończeniem pracy, i tak samo staram się umawiać spotkania. 

Robię to od lat, po prostu wcześniej nie wiedziałem z czego to wynika ani nie znałem terminu “hiperfokus” na określenie tego. Więc po prostu mówiłem współpracownikom że “ja sobie gorzej radzę z przełączaniem kontekstów, więc wolę skupiać się na jednym zadaniu od początku do końca.”

Taka “mała elastyczność w zmienianiu zadań” występuje też na mniejszą skalę, nawet jeśli nie występuje hiperfokus. Wystarczy że to co robię jest ciekawsze niż zadanie na które mam się przełączyć, wtedy zawsze pojawia się jakiś opór – na szczęście trwający raczej sekundy niż minuty.


Mała elastyczność w zmienianiu zadań – inercja w działaniu

Ten temat jest przynajmniej częściowo połączony z poprzednim, czyli z inercją w myśleniu. Chodzi o pewną “blokadę” na którą natrafiamy jak mamy zacząć nowe zadanie, lub kiedy mamy się oderwać od jakiegoś zadania, które aktualnie wykonujemy (przed jego ukończeniem). Nie chodzi tu tylko o pracę, ale w zasadzie o wszelkie działania.

Gdyby problem dotyczył tylko rozpoczynania nieciekawych zadań i odrywania się od ciekawych zadań, to można by było powiedzieć że po prostu chcemy się zajmować tym co lubimy. Ale to nie tak – rozpoczynanie ciekawych zadań oraz odrywanie się od nieciekawych zadań także sprawiają problem. Więc to nie jest dobre wytłumaczenie.

W literaturze często jest to opisywane jako “zaburzenie funkcji wykonawczej” – czyli prostymi słowami że nie możemy “zmusić się do działania”. Jednak to moim zdaniem też nie oddaje istoty sprawy, bo nie tłumaczy skąd by wynikały problemy z odrywaniem się od działania, zwłaszcza takiego którego nie lubimy.

Moim zdaniem to jest przejaw tej samej inercji w myśleniu, którą opisywałem w poprzednim punkcie. Mózg jest na jakiejś trasie i nie chce jej zmieniać. Jeśli jeszcze nie zacząłem zadania, to rozpoczęcie go spotyka się z oporem – bo mózg chce kontynuować to co robił wcześniej, cokolwiek by to nie było. Jeśli już coś robię, wykonuję jakieś zadanie i muszę przerwać (niezależnie od przyczyny) – to znowu – mózg chce kontynuować to co robił wcześniej, czyli nie chce przerwać zadania, które jeszcze nie zostało ukończone.

Obserwuję to u siebie w wielu przypadkach, na przykład:

  • czasami jak robię np. meble, albo pracuję w ogrodzie – to nie umiem się oderwać i przerwać zadania, dopóki nie osiągnę założonego celu – mimo że jestem zmęczony i mógłbym przerwać i zacząć odpoczywać, to cisnę pracę dalej
  • w pracy także mi się nieraz zdarzyło że zamiast skończyć pracę o 16-tej, to cisnąłem nadgodziny bo nie umiałem się oderwać od tematu który akurat miałem rozgrzebany
  • czasami jak trzeba zacząć jakiś zupełnie nowy, nieznany temat, to zdarza mi się “omijać go szerokim łukiem” – bo mózg nie chce robić czegoś nowego, chce robić to co zna.5

Potwierdzałby to fakt, że bardzo mi pomaga w tej kwestii planowanie wszystkiego co robię. Jeśli mam plan że o godzinie X zaczynam jakieś zadanie, i robię je do godziny Y, to mi zdecydowanie łatwiej i zacząć i oderwać się od zadania. Mając plan mój mózg wie, że ma się go trzymać i nie stawia aż takiego oporu przy zmianie zadania.

A rzeczy niezaplanowane, które pojawiają się nagle, znienacka? No cóż, wtedy widać w pełnej rozciągłości sztywność myślenia.

  1. Gdyby nie kalendarz i alarmy w komputerze i w telefonie to dawno bym się we wszystkim pogubił. ↩︎
  2. Niestety, dla mnie praca w biurze znacznie utrudnia wejście w hiperfokus. Natomiast pracując z domu potrafię go osiągać dość często, czasem nawet codziennie. Dlatego od wielu lat pracowałem w 100% zdalnie – zanim stało się to modne podczas pandemii koronawirusa w 2020. ↩︎
  3. Oj, zdarzały mi się takie sytuacje i w domu i w pracy kiedy ktoś musiał mnie potrząsnąć za ramię żebym w ogóle odnotował że ktoś stoi obok mnie i coś mówi. ↩︎
  4. Raczej rzadko, ale zdarza się. ↩︎
  5. Piękny przykład, do którego wiele osób pewnie może się odnieść – pisanie pracy dyplomowej, konkretnie jej części opisowej. To był chyba jedyny czas kiedy miałem posprzątane do czysta w moim pokoju – wszystko byle nie siąść i nie pisać. Podobne relacje słyszałem od innych osób. Przyczyna może jest nieco inna (brak weny do pisania), ale efekt jest ten sam, mózg stawia opór przed zaczęciem czegoś. ↩︎
Ten wpis został opublikowany w kategorii Uncategorized. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.