Inercja i burnout

W tym wpisie chciałem przedstawić dwie pozostałe, znacznie rzadsze reakcje MIBS, czyli inercję i burnout.


Inercja

Zacznę może od tego że jakimś trafem tym samym terminem inercja (lub angielskim odpowiednikiem inertia) określa się trzy bardzo podobne, ale nie identyczne zjawiska:

  • inercja w myśleniu – czyli pewien opór przed zmienianiem tematu o którym myślimy,
  • inercja w działaniu – czyli pewien opór przed zmianą zadania którym się zajmujemy (chodzi zarówno o rozpoczęcie jak i oderwanie się od zadania),
  • inercja jako reakcja układu nerwowego na przebodźcowanie – która też częściowo wygląda podobnie – że “blokujemy się” w wykonywaniu jakiegoś zadania.

Wszystkie te zjawiska w zasadzie są różnymi objawami tego samego “sztywnego myślenia” – że “blokujemy się” na jakimś zadaniu i mamy problem ze zmianą. Jednak ten trzeci punkt jest specyficzny bo jest wywołany przebodźcowaniem, i to na tym zjawisku chciałem się skupić w tym wpisie.

Inercja jako reakcja na przebodźcowanie (reakcja MIBS) jest dość trudna do opisania, bo tak jak w przypadku meltdownu może wyglądać zupełnie inaczej u różnych osób. Jednak wszystkie te przypadki sprowadzają się do jakiejś formy “blokady”, tak jakby układ nerwowy “zawieszał się’, “blokował na jakimś zadaniu” i działał bardzo “automatycznie..


Z opisów które czytałem wynika że inercja może objawiać się na wiele różnych sposobów:

  • może mieć postać niezdolności podjęcia jakiegokolwiek działania przez dłuższy czas. Jest to takie poczucie “utknięcia”, “trafienia na ścianę”. Za co próbujesz się zabrać, to Ci nie wychodzi, albo nawet nie umiesz zacząć nic robić. Z różnych opisów które czytałem można wnioskować że taka forma inercji jest najczęściej występującą formą – bo w zasadzie większość źródeł mówi tylko o tej formie.
  • może mieć postać “zawieszenia się”, przerwania tego co robimy i na przykład machinalnego scrollowania Facebooka, Youtube lub Tiktoka w telefonie, czasem nawet bez czytania ani oglądania tego co tam się pokazuje. Albo zawieszenia się na oglądaniu telewizji – przeważnie niewiele pamiętając z tego co się oglądało.
  • może wyglądać jak jeszcze inna forma “zawieszenia się” – czyli sytuacja w której stajemy się niekomunikatywni i funkcjonujemy niejako automatycznie. Machinalnie wykonujemy ostatnią (lub zaplanowaną) czynność, jednocześnie nie pamiętając nic z tego.

To wszystko prowadzi mnie do hipotezy, że być może inercja jest taką formą “natychmiastowej blokady”, która prawdopodobnie ma nas uchronić przed dalszymi negatywnymi konsekwencjami przebodźcowania.


W moim przypadku inercja jest dość rzadka1, i nigdy nie zdarzyło mi się doświadczyć inercji wywołanej bodźcami sensorycznymi. Moja inercja zawsze wywoływana jest jakąś stresującą, negatywną interakcją z ludźmi. W miarę jak taka interakcja się ciągnie to narasta przebodźcowanie, i wtedy, jeśli tylko mam taką możliwość, to staram się uciąć taką interakcję. Ale czasami nie da się tak zrobić, trzeba trwać dalej. No i wtedy czasami zdarza się że ktoś coś powie (lub zrobi), co będzie tym “ostatnim gwoździem do trumny”, tym co przepełni moją odporność na stres.

I co się wtedy dzieje? Najkrótsza odpowiedź na to pytanie brzmi: “zawieszam się”. Dosłownie, z zewnątrz to prawdopodobnie wygląda jak zawieszenie się komputera. W głowie mi się robi pustka, przestaję odpowiadać, przeważnie nawet nie zauważam że ktoś dalej coś do mnie mówi – przeważnie jestem wtedy totalnie niekomunikatywny. Jednocześnie często zdarza mi się kontynuować (w automatyczny, nieobecny sposób) to co robiłem lub miałem robić zanim nastąpiła ta negatywna interakcja. W podstawówce zdarzyło mi się mieć parę razy takie sytuacje, kiedy rówieśnicy mi zbyt mocno dokuczali i wywołali stan inercji:

  • kilkakrotnie zdarzyło mi się po przerwie na której mi dokuczali iść automatycznie na lekcję, usiąść na swoim miejscu – i zupełnie nie pamiętać nic z tego co się działo na lekcji, mimo że czasami miałem nawet zrobione jakieś szczątkowe notatki z lekcji,
  • kiedyś w stanie inercji poszedłem do biblioteki i przez półtorej godzinę czasu wertowałem jakieś książki – zupełnie machinalnie przewracając strony, nie czytając nic, nie pamiętając nawet co to były za książki – totalna dziura w pamięci,
  • innym razem miałem akurat wracać do domu, kiedy dopadli mnie rówieśnicy – i w efekcie tak się “zawiesiłem”, że poszedłem w stronę domu – tylko że minąłem dom i szedłem dalej, aż doszedłem do lasu i zaszedłem dość głęboko w las, i dopiero tam się “ocknąłem”.

Tak więc u mnie inercja objawia się jako zablokowanie w takim niekomunikatywnym stanie, jednocześnie machinalnie robię w kółko to co miałem robić.


Burnout

Burnout jest najcięższą, najtrudniejszą i najdłużej trwającą reakcją układu nerwowego, ale na szczęście też najrzadszą. Burnouty występują tylko w następstwie bardzo silnego lub długotrwałego przeciążenia układu nerwowego, przeważnie są wywoływane:

  • przez dłuższy okres czasu w którym często doświadczamy przebodźcowania, meltdownów i shutdownów – tak, że układ nerwowy nie nadąża z regeneracją pomiędzy zdarzeniami i tylko ciągle pogrąża się coraz bardziej,
  • przez długotrwały stres, od którego nie możemy się uwolnić ani “odciąć”,
  • albo przez bardzo intensywne, wręcz traumatyczne przeżycia, np. gdy ktoś bliski ulega wypadkowi lub dotyka go ciężka choroba.

Trochę upraszczając sprawę, najłatwiej by było scharakteryzować burnout jako taki “znacznie głębszy i poważniejszy shutdown” (ale taki głębszy o co najmniej rząd wielkości). Podobnie jak w shutdownie osoby autystyczne będą funkcjonować na minimalnym poziomie, będą się izolować społecznie (dużo bardziej niż w shutdownie, nawet całkowicie odcinając się od ludzi), kryć się w swoim “bezpiecznym miejscu” i będą starały się robić to co je najbardziej uspokaja – czytać, oglądać, stimować itp. Przede wszystkim – odpoczywać.


Jednak tu się zaczynają różnice między burnoutem a shutdownem. Podczas burnoutu jesteśmy tak bardzo pozbawieni energii na robienie czegokolwiek, że nie mamy siły robić wielu rzeczy które normalnie nam przynoszą sporo przyjemności i pozwalają się uspokoić (np. zajmowanie się swoimi pasjami). Trochę tu pasuje stwierdzenie, że w czasie burnoutu “wegetujemy” zamiast normalnie żyć

Niektóre (wydawałoby się) niezbyt męczące czynności, np. oglądanie seriali lub anime, też potrafią nagle stać się męczące.2 Czujemy wtedy że niektóre czynności są chwilowo poza naszym zasięgiem, że “nie dajemy rady”. Niestety, często odcina nas to od tego co nas najlepiej regeneruje – przez co regeneracja jest znacznie wolniejsza.

Podobnie nie bardzo wtedy mamy siłę zajmować się wieloma codziennymi czynnościami – sprzątanie, zmywanie, gotowanie itp. Zajmowanie się takimi rzeczami na bieżąco przekracza wtedy nasze możliwości, więc często takie sprawy spiętrzają się – pogłębiając poczucie “braku energii” oraz “nie dawania sobie rady”. Stąd się biorą różne określenia na burnout, stosowane przez osoby autystyczne np.:

  • “tryb przetrwania”
  • “funkcjonowanie na autopilocie”
  • “tryb awaryjny”

Burnout trwa znacznie dłużej niż shutdown. Nie ma żadnej reguły ile potrwa, może potrwać parę tygodni, ale zdarza się też że może się ciągnąć miesiącami, zanim dojdziemy do siebie. Z punktu widzenia znajomych – po prostu “znikamy” na jakiś czas – nie odbieramy telefonów, nie oddzwaniamy, nie odpisujemy.3 Nie wychodzimy też zbyt często z domu – w zasadzie tylko niezbędne minimum. Po prostu odcinamy się od kontaktów aby uniknąć kolejnego przebodźcowania, bo jesteśmy w tym czasie znacznie bardziej na to podatni. 

W pracy – też funkcjonujemy na minimalnym poziomie. Robimy co do nas należy, ale w dość automatyczny sposób. Niestety daje się zauważyć pewien spadek wydajności i jakości pracy, zwłaszcza jeśli praca którą wykonujemy naraża nas na stres i/lub przebodźcowanie, albo jeśli wymaga dużego skupienia i kreatywności. Na szczęście ten spadek zmniejsza się w miarę jak się regenerujemy.

Niestety nie ma żadnego “cudownego sposobu” na skrócenie burnoutu – trzeba to przetrwać, regenerując się jak tylko to jest możliwe. 

  1. W dorosłości inercja mi się bardzo rzadko przytrafia, ale w dzieciństwie, zwłaszcza w drugiej połowie szkoły podstawowej to był dużo częstszy stan. ↩︎
  2. Zwłaszcza jeśli trzeba śledzić jakąś skomplikowaną fabułę albo skupiać się na rozumieniu ze słuchu języka angielskiego ↩︎
  3. Wyjątek – jeśli mamy jakąś osobę na tyle bliską żeby czuć się z nią wtedy bezpiecznie, to od takiej osoby się nie odcinamy. ↩︎
Ten wpis został opublikowany w kategorii Uncategorized. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.