Zaburzenia sensoryczne dotyczące wzroku

Pierwszym zmysłem który chciałbym omówić (pod kątem możliwych zaburzeń sensorycznych) jest wzrok – chyba najbardziej zaawansowany zmysł którym dysponujemy. Problemy sensoryczne dotyczą zarówno autyzmu jak i ADHD, więc całkiem sporo osób może tu znaleźć coś o sobie, ale trzeba pamiętać że osoby neuro-nietypowe prawie nigdy nie mają „kompletu” tych zaburzeń, tylko przeważnie pojedyncze tematy (albo i wcale).


Gdy wzrok funkcjonuje “inaczej”

Zmysł wzroku jest dla ludzi tak bardzo istotny w postrzeganiu świata, że instynktownie utożsamiamy “siebie” (punkt gdzie znajduje się nasza świadomość), z miejscem gdzie znajduje się nasz “punkt widzenia”. Nasze “ja” to “ten co widzi”, obserwator, inne zmysły są niejako niższej rangi. 

Jednak jak na tak ważny zmysł, to sądzę że bardzo mało się mówi o tym, że indywidualnie możemy postrzegać świat zupełnie inaczej. Generalnie wygląda na to, że panuje powszechne założenie że “jeśli ja widzę tak, to inni widzą tak samo, co najwyżej mają trochę lepszy lub trochę gorszy wzrok”. Ale to nie jest prawda… Już na poziomie zdrowych osób neurotypowych występują istotne różnice w ostrości wzroku (do dali i bliży), w czułości wzroku przy niedostatecznym oświetleniu (np. widzenie o zmierzchu), szerokości pola widzenia (od 160 do 220 stopni w poziomie) czy też w postrzeganiu barw i odcieni. Jeśli dodamy do tego różne możliwe schorzenia wzroku (krótkowzroczność, dalekowzroczność, daltonizm, czyli nierozpoznawanie barw, częściowa lub całkowita ślepota, i wiele innych) to potencjalne różnice w postrzeganiu świata robią się duże. A jak jeszcze dodamy do tego zaburzenia sensoryczne, występujące często w zaburzeniach neurorozwojowych takich jak autyzm lub ADHD? No to się okazuje że powszechne przekonanie że “wszyscy widzą tak samo” jest, delikatnie mówiąc, bzdurą.

Sposobów na które można widzieć “inaczej” jest tak dużo że nawet nie będę próbował wymienić wszystkich, postaram się raczej “naświetlić temat” i pokazać takie ogólne “kategorie” zaburzeń.


Nadwrażliwość

Nadwrażliwość w obrębie zmysłu wzroku może dotyczyć kilku różnych aspektów widzenia:

  • nadwrażliwość na światło,
  • nadwrażliwość na szybkie zmiany jasności, zwłaszcza intensywne,
  • nadwrażliwość na zbyt barwne otoczenie,
  • nadwrażliwość na nadmiar ruchu w otoczeniu.

Nadwrażliwość na światło

Nadwrażliwość na światło jest mi dobrze znana, bo to dotyczy mnie samego. Jakoś w drugiej połowie  szkoły podstawowej stwierdzono u mnie nadwrażliwość i od tego czasu nosiłem przez wiele lat “samościemniające się” okulary fotochromowe. Pisałem o tym trochę we wpisie Nie wszyscy tak mają.

Nadwrażliwość na światło jest to stan, kiedy wzrok nie umie odpowiednio przystosować się do dużego natężenia światła. W moim przypadku – po prostu przy każdym jasnym świetle zaczynam odczuwać duży dyskomfort i mrużę oczy, a przy takim naprawdę intensywnym letnim słońcu to już nie jest dyskomfort, tylko po prostu zaczynają mnie boleć oczy – nawet jeśli jestem odwrócony bokiem lub do słońca. Instynktownie odwracam wtedy głowę w bok, albo zamykam lub zaciskam oczy.

Nadwrażliwość na światło była jedną z dwóch głównych przyczyn, dla których w dzieciństwie nigdy nie lubiłem wychodzić z domu.1 Zawsze wolałem i do dzisiaj wolę sztuczne światło, odpowiednio dobrane, tak żeby jego jasność mnie nie oślepiała. Jednak od czasu studiów bardzo starałem się “przyzwyczaić do światła” i zmuszałem się do wychodzenia na słońce, i udało mi się dojść do stanu w którym mogę funkcjonować bez okularów fotochromowych. Dzisiaj znam nawet nazwę tego procesu – desensytywizacja sensoryczna. Albo “desensytyzacja sensoryczna”, bo spotykałem oba warianty pisowni. (Nota bene – to jest kolejny piękny przykład na to jak znałem od dawna samo zjawisko i proces, a nie znałem nazwy na to, i dopiero diagnoza Zespołu Aspergera i zaznajomienie się z wiedzą na ten temat pomogło mi wszystko nazwać i dopasować.)

Z tego co czytałem to mój poziom nadwrażliwości na światło wcale nie jest taki duży. Czytałem o przypadkach dzieci z dolnego końca spektrum, które muszą żyć w zasadzie w półmroku, bo każde jaśniejsze światło wywołuje u nich mocny ból. Wyobrażam sobie że “normalny rozwój” i “normalne funkcjonowanie” po prostu nie są wtedy możliwe, niezależnie od tego czy te dzieci potencjalnie są inteligentne czy nie. Jedyną szansą dla nich jest noszenie okularów które nie tylko BARDZO przyciemniają, ale jeszcze mają “zabudowane” naokoło oka (jak gogle do nurkowania), aby światło nie dostawało się bokami.


Nadwrażliwość na szybkie i intensywne zmiany jasności

Nadwrażliwość na intensywne zmiany jasności i/lub miganie – trochę jest podobna do nadwrażliwości na światło, w tym sensie że co prawda oko potrafi się przystosować do intensywnego oświetlenia, ale nie przystosowuje się wystarczająco szybko gdy zmiana natężenia światła jest nagła. Dlatego powoduje to ból oczu, tak samo jak nadwrażliwość na światło. Te dwie nadwrażliwości, jakkolwiek są podobne do siebie, to jednak nie są tym samym i mogą występować zarówno razem jak i samodzielnie (nadwrażliwość na nagłe zmiany jasności występuje częściej niż nadwrażliwość na światło).

Mnie taka nagła zmiana na oświetlenia na intensywne bardzo łatwo oślepia. Dobrym przykładem jest to jak jedziemy gdzieś z Martą samochodem wieczorem jak już jest ciemno, i z naprzeciwka jedzie jakiś inny samochód. Jeśli nie odwrócę wzroku na czas, albo nie zamknę oczy, to światło reflektorów tego mijającego nas samochodu potrafi mnie oślepić nawet na kilka sekund.2 A powidoki po takim oślepieniu potrafią się utrzymywać kilka do kilkunastu minut (cały czas bledną ale ciągle są wystarczająco wyraźne żeby je widzieć i żeby zakłócały mi to co powinienem widzieć).3


Nadwrażliwość na zbyt barwne otoczenie

To zjawisko znam tylko z opisów. Z tego co czytałem w przeciwieństwie do dwóch poprzednich nadwrażliwości nie jest powiązane z odczuwaniem fizycznego bólu, ale bardziej jest powiązane z przebodźcowaniem. Występuje dość powszechnie w spektrum autyzmu, za to z tego co wiem prawie w ogóle nie występuje w ADHD

W dzisiejszych czasach, kiedy można by było powiedzieć że w sklepach półki aż “krzyczą kolorami”, to dla osoby z nadwrażliwością na ilość barw jest to prosta droga do szybkiego przebodźcowania albo i do meltdownu. Trochę domyślam się o co może chodzić, bo ja też nie lubię tej “pstrokacizny” (ogólnie wolę stonowane i raczej ciemniejsze kolory), ale ja nie mam problemu przechodząc między półkami w sklepie, nie przytłacza mnie to, natomiast sądzę że umiem sobie wyobrazić jak by to mogło być – poprzez analogię do przebodźcowania jakie we mnie szybko wywołują wszechobecne chemiczne zapachy w drogerii. 

Osoba z taką nadwrażliwością raczej musi bardzo ograniczać wizyty w sklepach (lub po prostu kupować online co się da), bo każda wizyta w sklepie wiąże się z potencjalnie dużym przeciążeniem układu nerwowego. Prawdopodobnie taka osoba będzie też dobierać sobie ubrania w stonowanych kolorach, jak i przedmioty codziennego użytku i wyposażenie domu.

Natomiast w przypadku małego dziecka, w czasach kiedy większość zabawek jest pstrokata? Zgaduję że dziecko będzie odrzucać takie zabawki, usuwać je poza pole widzenia i nie będzie się nimi bawić. Za to będzie się bawiło tymi zabawkami które są jednokolorowe.


Nadwrażliwość na nadmiar ruchu w polu widzenia

Też nie jest mi to znane osobiście, ale znam osobę z taką nadwrażliwością. Podobnie jak nadwrażliwość na zbyt barwne otoczenie, taka nadwrażliwość nie wiąże się z fizycznym odczuwaniem bólu, ale z bardzo szybkim przebodźcowaniem.

Osoba mająca taką nadwrażliwość czuje się przytłoczona wtedy kiedy w jej polu widzenia jest dużo ruchu – niezależnie od tego czy poruszają się obiekty z otoczenia czy porusza się sama ta osoba (bo najłatwiej mieć wrażenie że wszystko wokoło jest w ruchu poruszając się lub kręcąc się samemu). Dopóki poruszających się obiektów nie jest zbyt wiele, to problem nie daje o sobie znać. Natomiast kiedy ilość ruchu wzrasta, to zaczyna się poczucie oszołomienia i trochę też takiego nieuzasadnionego strachu. Bardzo szybko dochodzi do przebodźcowania – układ nerwowy wyraźnie nie daje sobie rady z procesowaniem tych informacji (możliwe że powodem jest to że też nie działa jakiś “filtr” sensoryczny). W przypadku naprawdę mocnej nadwrażliwości lub bardzo dużego przeciążenia, może dochodzić do takich “panicznych meltdownów”.

Jedno z najgorszych możliwych przeżyć dla tej osoby to zwykłe atrakcje w “wesołym miasteczku”, dlatego nie chodzi ze swoimi dziećmi np. na karuzele – a jak już musi,4 to cały czas ma zamknięte oczy, byle nie widzieć jak otoczenie ciągle przesuwa się przed oczami. A karuzele jeszcze nie są najgorsze, cytuję: “jak ktoś mnie chce przyprawić o zawał albo spowodować że zwariuję to musi mnie tylko zabrać na przejażdżkę kolejką górską”.


Podwrażliwość

Tu muszę się przyznać że o podwrażliwości wiem dość niewiele. Tzn. mam wiedzę “teoretyczną”, ale brakuje mi takiego “zrozumienia tematu na głębszym poziomie”.5 

Wg definicji podwrażliwość oznacza że zmysł jest w mniejszym stopniu wrażliwy niż typowo powinien być. Mniej wrażliwy to znaczy na przykład mniej czuły na światło, albo na przykład gorzej rozpoznający barwy. Teoretycznie rozumiem na czym to polega, wystarczy mocno przyciemnić światło żeby tak się poczuć, natomiast nie do końca umiem sobie wyobrazić jak to by było żyć w takim stanie “ciągle” i jakie efekty to by powodowało, jakie zachowania by to wywoływało itp..

Z tego co czytałem, osoby z podwrażliwością wzrokową często się długo czemuś przyglądają, domyślam się że może z powodu mniej czułego wzroku potrzebują większej ilości czasu żeby przeanalizować to co widzą. Albo bywają zafascynowane intensywnymi i barwnymi światłami – być może dlatego że to dostarcza im znacznie silniejszych bodźców i jest to w jakiś sposób przyjemne (coś w stylu stimmingu?). Nie wiem, to są tylko moje spekulacje, być może błędne.


Tyle o głównych zaburzeniach dotyczących wzroku, ciąg dalszy w następnym wpisie.

  1. Drugą przyczyną byli rówieśnicy, z którymi przeważnie zupełnie nie umiałem znaleźć wspólnego języka. ↩︎
  2. Jest to jedna z przyczyn dla których uważam że nie nadaję się na kierowcę i nigdy nawet nie próbowałem wyrobić prawa jazdy. Druga przyczyna to że nie umiem długo utrzymywać uwagi na drodze, po 2~3 minutach zaczynam się rozglądać na boki i np. liczyć wiatraki lub przyglądać się przelatującym ptakom. ↩︎
  3. Jak już o powidokach mowa to nawet zwykłe powidoki formują mi się dużo szybciej niż powinny. Wszelkie ćwiczenia związane z powidokami każą wpatrywać się w jakiś obraz 25~30 sekund, a potem przenieść wzrok na białą powierzchnię, żeby zobaczyć obraz w negatywie. Mi wystarczy przeważnie około 3~5 sekund aby osiągnąć ten efekt. I nie muszą to być jakieś specjalne obrazy – przeniesienie wzroku z białej kartki albo z monitora na coś ciemniejszego – od razu mam powidok. ↩︎
  4. Dzieciom czasem ciężko wytłumaczyć “czemu mama z nimi nie chce iść na karuzelę i zawsze idzie tata”… ↩︎
  5. Nie umiem zbudować “modelu” tego zjawiska, tak bardzo obca jest mi ta perspektywa. ↩︎
Ten wpis został opublikowany w kategorii Uncategorized. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.