Drugi wpis dotyczący zaburzeń sensorycznych dotyczących dotyku i czucia.
Biały szum dotykowy
W przypadku dotyku także występuje zjawisko białego szumu – najczęściej jest to częste i czasami wręcz uciążliwe uczucie swędzenia, lub wrażenie że jakiś mały owad chodzi po ciele, i wynikające z tego ciągłe drapanie się (nawet kilka razy na minutę). Wymyśliliśmy z Martą nawet żartobliwe określenie na to: “schizy po mnie skaczą”. 😉 Wymyśliliśmy to lata temu, długo zanim okazało się że jesteśmy autystyczni i w ogóle dowiedzieliśmy się co to są problemy sensoryczne i tym podobne tematy.
Innym rodzajem białego szumu dotykowego jest wrażenie że coś porusza włoskami na ciele, zwłaszcza w brodzie. Albo “nieuzasadniona” gęsia skórka – reakcja na chłód którego nie ma.
Jeszcze inny rodzaj białego szumu występuje u Marty – po kąpieli lub prysznicu praktycznie zawsze występuje u niej tak silne swędzenie prawie całej skóry że zaczyna się bardzo intensywnie drapać, “do czerwoności”. Nie jest to reakcja alergiczna, leki przeciwalergiczne nie działają. Nie jest to też podrażnienie przez coś w wodzie – skóra nie czerwieni się dopóki Marta nie zacznie jej drapać. Jest to tylko natrętne, nieuzasadnione swędzenie. Przeważnie jest to tak uciążliwe że nie jest w stanie zasnąć ani skupić się na niczym. Jedyne co jej pomaga w tym przypadku to naturalne, nierafinowane „masło” shea lub kakaowe oraz bardzo nieliczne balsamy.
Te wszystkie zjawiska występują najczęściej podczas przebodźcowania albo podczas przemęczenia.
Poszukiwanie bodźców
Poszukiwanie bodźców dotykowych może mieć najprzeróżniejsze formy, na przykład:
- “strzelanie” stawami / “wyłamywanie palców”,
- uciskanie różnych miejsc na ciele,
- rozdrapywanie ranek i strupów,
- przygryzanie warg,
- obgryzanie paznokci, wygryzanie skórek, itp.
- zabawa przedmiotami o teksturze którą lubimy,
- rytmiczne zaciskanie mięśni
Ta lista to tylko przykłady, na pewno nie jest kompletna. 😉
Poszukiwanie bodźców, jak w przypadku każdego innego zmysłu, może mieć na celu zwykły stimming, czyli autostymulację w celu uregulowania układu nerwowego i/lub skupienia się. Wiele razy zdarzało mi się że gdy intensywnie skupiałem się nad pracą, to potem okazywało się że rozdrapałem jakiegoś strupa lub obgryzłem paznokcie do krwi… Dlatego teraz staram się mieć zawsze pod ręką kilka stimów – zabawek służących właśnie stimmingowi, znacznie zmniejszyło to ilość “krwawych scen” podczas pracy.1 😉
Ale w przypadku znacznych podwrażliwości takie poszukiwanie bodźców może mieć cele “poznawcze” – dziecko z podwrażliwością może szukać dodatkowych, silniejszych bodźców sensorycznych z powodu zwykłej ciekawości świata, poznawania swoich własnych możliwości itp. Czyli w zasadzie robi to samo co wszystkie dzieci, tylko z powodu podwrażliwości szuka znacznie “silniejszych” bodźców.
Ubrania i związane z tym tematy sensoryczne
Tym co może powodować problemy sensoryczne mogą też być nasze ubrania – bądź co bądź nosimy je codziennie i to one nas prawie cały czas dotykają. Z ubraniami wiążą się trzy różne ale dość powszechnie tematy sensoryczne:
- metki przy ubraniach,
- tekstura tkanin,
- nietolerancja obcisłych ciuchów.
Metki w ubraniach
Jeśli chodzi o metki przy ubraniach to jest to dość znany temat, że osoby autystyczne pierwsze co robią z nowym ciuchem to wypruwają, wycinają lub w jakikolwiek inny sposób usuwają metki przy ciuchach (ja sam to robię od dawna). Najbardziej przeszkadzają metki na karku.
Jest to niestety też temat który często jest bagatelizowany: “przecież to jest tylko metka”, “10 minut temu Ci nie przeszkadzała”, “złej baletnicy przeszkadza nawet rąbek u spódnicy”… To są autentyczne cytaty tego co sam słyszałem gdy się skarżyłem że metka mnie drapie i nie mogę się skupić.
Dzisiaj umiem to wytłumaczyć dlaczego 10 minut wcześniej mi metka nie przeszkadzała, a nagle zaczęła być mocno dokuczliwa. Cała sprawa polega na tym że metka przeważnie delikatnie drapie. Na początku jest to tylko tylko bardzo niewielki, prawie niezauważalny dyskomfort. Ale im więcej się poruszam, tym więcej metka drapie i tym bardziej podrażniona jest skóra. A podrażniona skóra jest bardziej wrażliwa i przez to dyskomfort się powiększa. Ale to jeszcze nie jest problemem samo z siebie, bo to ciągle tylko dyskomfort – przynajmniej u mnie nigdy samo z siebie nie doprowadziło do przebodźcowania ani meltdownu. Prawdziwy problem zaczyna się gdy jestem przebodźcowany (niezależnie od przyczyny). Wtedy to “delikatne drapanie” metki zaczyna być nieznośne, rozprasza mnie do tego stopnia że czasami potrafię tylko myśleć tylko jak się jej pozbyć. Ciężko to zignorować, i dokłada się to do ogólnego przebodźcowania.
Dlatego przeważnie profilaktycznie wycinam metki,2 a nawet jak o tym zapomnę to usuwam je przy pierwszym wystąpieniu podrażnienia.
Zresztą nie tylko metki wywołują ten efekt. Podobnie działają szwy w ubraniach, zwłaszcza jeśli są sztywne lub szorstkie, oraz “gryzące” tkaniny (tj. wełna) jeśli dotykają skóry. Albo nowe, nierozchodzone jeszcze buty.
Tekstura tkanin i krój ubrań
Kolejnym dość powszechnym tematem sensorycznym dotyczącym ubrań, jest wrażliwość na to jak “czuć” daną tkaninę na skórze. Osoby autystyczne potrafią być bardzo wrażliwe na subtelne różnice w dotyku różnych tkanin, i w przypadku większej nadwrażliwości mogą nie być w stanie “znieść dotyku” niektórych tkanin.3 Nie ma tu klucza jakie – mogą lubić tylko tkaniny naturalne4 lub syntetyczne, cienkie lub grube, gładkie i śliskie lub wręcz przeciwnie – szorstkie. Z kolei inne tkaniny potrafią być tak przyjemne w dotyku że dziecko lub osoba będzie dążyła żeby mieć z nimi jak najczęstszy kontakt.
Nie ma sensu zmuszać dziecka żeby nosiło coś czego nie lubi, taki ciuch będzie leżał w szafie aż się z niego wyrośnie.
Warto tu też wspomnieć że duża część osób autystycznych unika ubrań opinających, obcisłych, a lubi ubrania luźne, wręcz workowate. Podejrzewam że także może mieć to źródło w kwestii “nielubienia stałego dotyku”.
“Lumpeks fashion”
Trochę mi się nasuwa jeszcze jeden temat, który prawdopodobnie także wynika z kwestii dotykowych.
We wczesnym dzieciństwie zdarzało mi się nieraz nosić ubrania po starszym kuzynostwie. Później, w szkole podstawowej rówieśnicy do tego stopnia piętnowali noszenie ubrań używanych, że sądziłem że to jest coś faktycznie niewłaściwego. (wtedy jeszcze próbowałem się dopasować do grupy). Jednak później, w miarę upływu lat i coraz większej dostępności lumpeksów, coraz bardziej przełamywałem się do ubrań z drugiej ręki. Bo z mojego punktu widzenia one mają kilka niezaprzeczalnych zalet:
- są znoszone, miękkie, sprane i odpowiednio rozciągnięte – nie muszę tego doświadczać na własnej skórze jak nowe ciuchy dochodzą do tego stanu, od razu są takie jak trzeba, nie utrudniają ruchów itp.,
- dużo łatwiej znaleźć ubrania dopasowane do nietypowych sylwetek,
- tkaniny są często znacznie lepszej jakości i mają mniej domieszki syntetyków,5
- są po prostu znacznie tańsze.
Nie jestem sam w tej ocenie. Marta i co najmniej kilka z innych znanych mi osoby autystycznych także uważają lumpeksy za najlepsze źródło ciuchów. To samo czytałem w książkach gdzie różne osoby autystyczne opisywały swoje doświadczenia życiowe – możliwość kupowania ciuchów miękkich, znoszonych jest nie do przecenienia dla wielu osób autystycznych.
Po prostu same plusy. 😉
… a przynajmniej tak sądzimy że “same plusy”, bo “moda” jest często dla nas niezrozumiała,6 a ogólne wrażenie jakie wywołujemy na innych swoją prezencją trochę nam “umyka”, nie za bardzo to widzimy. A potem się zastanawiamy dlaczego czasem już od pierwszego kontaktu ktoś nas odrzuca. To może być jedna z przyczyn problemów społecznych, bo oceniają nas po wyglądzie, do którego my sami nie przywiązujemy takiej uwagi.7
- Chociaż niestety nie do zera, niektóre rzeczy robię nieświadomie, zwłaszcza jak wkrada się jakiś stres lub przebodźcowanie. ↩︎
- Robię to od tak dawna, że nawet nie umiem powiedzieć kiedy zacząłem. ↩︎
- Podobnie jak w przypadku nadwrażliwości na teksturę jedzenia. ↩︎
- Ja lubię bawełnę a nie lubię tkanin syntetycznych – ale to trochę z innej przyczyny, nie cierpię zapachu tkanin syntetycznych jak “napiją” się potu. Bawełna po pierwsze jest znacznie bardziej “chłonna” a po drugie nie ma tego “dziwnego zapachu” jak jest wilgotna od potu. ↩︎
- Często nawet w porównaniu z markowymi nowymi ciuchami kupionymi w sklepie, bo te same marki co innego sprzedają na zachodzie a co innego u nas… ↩︎
- Autentycznie, do dzisiaj nie rozumiem po co miałbym się ubierać tak jak inni? A tym bardziej – czemu miałbym nosić wstrętne, sztywne koszule i garnitury, tylko dlatego że “ktoś” uważa to za ładne i/lub profesjonalne? ↩︎
- My z Martą już całkiem przywykliśmy że często jak idziemy gdzieś do sklepu to od razu zostajemy ocenieni jako “biedaki bez grosza przy duszy” i tak nas traktują – tzn. proponują nam same najtańsze rzeczy oraz czasem widać (o ile to dobrze oceniamy) że w ogóle nie chcą “tracić na nas czasu”. A potem są zdziwieni jak słyszą jedno z moich powiedzeń „nie stać mnie na kupowanie tanich rzeczy”… (bo taka prawda że przeważnie kupując tanie rzeczy wydaje się sumarycznie większe pieniądze bo trzeba je kupować kilka razy częściej niż lepsze jakościowo). ↩︎