Stimming, część 1

Jednym z bardziej powszechnych i charakterystycznych zjawisk występujących w autyzmie i w ADHD (oraz także wśród całkiem niemałej części osób neurotypowych) jest zjawisko autostymulacji, potocznie zwanej (z angielskiego) stimmingiem (lub bardziej spolszczona forma “stimowaniem”). 


Czym jest stimming?

Definicja stimmingu mówi że są to “wszelkie powtarzalne ruchy, dźwięki czy też inne zachowania, pojawiające się pod wpływem przebodźcowania, lub silnych emocji”. Można tu jako przykłady podać stukanie palcami w stół, kołysanie się, obracanie ołówka w palcach dłoni, wydawanie różnych dźwięków, obgryzanie paznokci, “strzelanie” stawami, szczękanie zębami i całą masę innych zachowań. Są też zachowania łączone raczej z niskofunkcjonującym końcem spektrum, jak machanie dłońmi lub uderzanie w przeszkody. W zasadzie stimowaniem może być każda czynność którą można robić machinalnie, automatycznie, w powtarzalny sposób.

Taka definicja stimowania jest ładna i prosta, jednak wyraźnie jest stworzona przez kogoś kto sam tego nie doświadcza. 😉 Dlaczego tak uważam? To proste – bo łączy cztery podobne, ale moim zdaniem wyraźnie odrębne zjawiska, które mogą występować oddzielnie lub wszystkie razem. Różnią się one zarówno charakterem jak i tym w jakich grupach występują.


Stimowanie jako wspomaganie skupienia

To jest chyba najczęściej występująca wersja stimowania. Występuje zarówno wśród osób autystycznych, jak i mających ADHD, a także wcale nierzadko wśród osób neurotypowych.1 Jest to też najbardziej “łagodna” forma stimowania i chyba jedyna forma stimowania, którą stosujemy przynajmniej częściowo świadomie.

Ta forma stimmingu ma na celu ułatwienie skupienia się na zadaniu które wykonujemy. Dla wielu osób dużo łatwiej się skupić na pracy lub jakimkolwiek innym zadaniu, jeśli w tym samym czasie wykonują machinalnie jakąś prostą czynność, typu kręcenie spinnerem, zabawa długopisem lub ołówkiem itp. Są dostępne w sprzedaży całe linie zabawek (czyli “stimów”)2 przeznaczonych właśnie do tego – spinnery, kostki nieskończoności, “gniotki”, bąbelki push-pop, ale często w tej roli są używane przypadkowe przedmioty w stylu zakrętki od butelki, wykałaczki czy gumki – słowem – wszystko czym można kręcić lub klikać lub manipulować w palcach jednej ręki.3 Podobny efekt dla niektórych potrafią mieć mrugające kolorowe światełka lub odpowiedni typ muzyki.

Na pierwszy rzut oka wydawałoby się że to jest sprzeczne z ideą skupienia się na pracy. Przecież jak mamy skupić się na pracy to nie powinniśmy rozpraszać uwagi na inne rzeczy. Ale nie. Samo stimowanie jest czynnością dość automatyczną, przynajmniej ja nie poświęcam temu żadnej uwagi. Natomiast praktyka pokazuje że w czasie gdy stimuję to dużo mniej się rozpraszam na inne tematy, dużo bardziej skupiam się na zadaniu do wykonania.4

Mam dwie swoje hipotezy jak to może działać. Dwie, bo sądzę że to inaczej działa na autystyków i na ADHD-owców. Ale podkreślam że to są tylko moje hipotezy, wynikające głównie z obserwacji samego siebie i paru osób z otoczenia, więc hmmm, zbyt mała próbka obserwacji żeby się wypowiadać na temat ogółu. 😉

U autystyków sądzę że istotnym elementem jest powtarzalność bodźców, które sami generujemy i kontrolujemy. Ta powtarzalność daje (przynajmniej mi) taki wewnętrzny “spokój” i poczucie przewidywalności. Dodatkowo, taki stały i powtarzalny strumień bodźców trochę “zagłusza” inne zewnętrzne bodźce,5 czyli pełni tą samą rolę którą u osób neurotypowych pełni filtrowanie sensoryczne, dzięki czemu mózg nie traci czasu na analizowanie wszelkich bodźców które do niego docierają.6 To wszystko razem powoduje że mózg “wie” że może się zająć zaplanowanym zadaniem i że nie będzie musiał zaraz sobie radzić z nieprzewidywanymi sytuacjami.

W przypadku osób mających ADHD sądzę że mechanizm jest trochę inny. Mózg osoby mającej ADHD ciągle szuka dodatkowych wrażeń, przez co często się rozprasza bo nawet słabe bodźce z zewnątrz potrafią zaabsorbować jego uwagę. W przypadku osób z ADHD stimowanie działa poprzez dostarczenie wystarczającej ilości bodźców żeby mózg “nie szukał dalszych wrażeń”. Dlatego ADHD-owcy często otaczają się mrugającymi kolorowymi światełkami (mrugającymi ciągle, ale najlepiej w nieprzewidywalny sposób),7 do robienia czegokolwiek włączają muzykę – aby w kontrolowany sposób zneutralizować to ciągłe szukanie bodźców.

Za to zupełnie nie mam pomysłu w jaki sposób stimowanie może poprawiać skupienie u osób neurotypowych.


Stimowanie jako reakcja na przebodźcowanie

Drugim typem stimmingu jest reakcja na przeciążenie układu nerwowego. Ta forma występuje wśród autystyków i ADHD-owców, natomiast u osób neurotypowych sądzę że bardzo rzadko – bo też i znacznie rzadziej doświadczają oni przebodźcowania.

Ta rola stimmingu jest BARDZO WAŻNA ważna dla osób neuro-nietypowych. Stimowanie jest czymś co pozwala “uregulować układ nerwowy”, uspokoić go, pozwala złagodzić efekty przeciążenia a nawet czasem zapobiec lawinowej reakcji jaką jest meltdown. Ciężko przecenić tą rolę. Najprostszą reakcją na przebodźcowanie jest ucieczka, odcięcie się od przytłaczających nas bodźców. Jednak nie zawsze jest to możliwe, czasami jesteśmy w trakcie jakiejś czynności której nie możemy przerwać i musimy wtedy “wytrzymać”.

Stimowanie tu pojawia się podświadomie, nie jest to świadome zachowanie. Organizm sam zaczyna stimować, w ten czy inny sposób. Dlatego warto mieć przy sobie coś co nam to ułatwi i ukierunkuje, zwłaszcza w “społecznie akceptowalny sposób”. Jednak z własnego doświadczenia wiem że te same stimy które pozwalają mi się skupić niekoniecznie działają w przypadku przebodźcowania. No i nie zawsze możemy sobie pozwolić na wyjęcie zabawki która klika lub stuka lub w jakikolwiek inny sposób zakłóca innym spokój. Dlatego ja przeważnie mam przy sobie jakieś kawałki sznurka które mogę nawijać na palec w kieszeni, lub monetę lub żeton który mogę obracać w dłoni, czy paczkę chusteczek, którą mogę miętosić, albo jeszcze jakieś inne rzeczy które pozwalają mi się odstresować, w możliwie niewidoczny sposób. Ostatecznie – zawsze mogę poklikać stawami lub postukać zębami…

Gdy wrócę przebodźcowany do domu to często w tej sytuacji dobrze sprawdza się zwykła folia bąbelkowa – siedzę i jedną dłonią zgniatam bąbelki, a drugą trzymam książkę lub mysz od komputera. I tak sobie zgniatam … przeważnie aż mi się folia skończy.8

Tak to wygląda u mnie – ale trzeba pamiętać że każdy ma swoje rodzaje stimowania, które go najlepiej uspokajają – nie ma jednego przepisu pasującego do wszystkich.


Stimowanie jako reakcja na silne emocje

Kolejnym przykładem kiedy zaczynamy stimować są sytuacje kiedy reagujemy na intensywne uczucia. Tu bardzo ujawniają się cechy indywidualne, bo nie wszyscy tak samo mocno reagują na różne emocje. 

Ja stimuję głównie przy negatywnych emocjach. Gdy jestem czymś zestresowany, to obgryzam paznokcie9 lub wyłamuję palce. Gdy jestem czymś wzburzony lub sfrustrowany, to zaczynam nadmiernie gestykulować. Tylko że chyba to jest za słabo powiedziane, bo Marta czasem używa w takiej sytuacji określenia że “macham łapami” i że to wygląda jakbym był mocno agresywny. Tylko że ja przeważnie nie mam świadomości intensywności tego “machania łapami”, dopóki ktoś mi nie zwróci uwagi… Robię to podświadomie, jest to forma właśnie autostymulacji. Nie ma w tym agresji, ale dokładnie tak to jest odbierane.

Innym przykładem są sytuacje kiedy jestem mocno zdenerwowany na kogoś lub na jakieś zdarzenie, to wtedy zdarza mi się uderzać pięścią w ścianę, przygryzać język lub nasadę kciuka, lub wbijać sobie kciuk w udo. Tak żeby poczuć ból… To też jest rodzaj autoagresywnej autostymulacji, dostarczenia sobie bodźca, który ma za zadanie powstrzymać dalsze narastanie agresji.10 Przeważnie staram się “ukrywać” takie zachowania, do niedawna ukrywałem to nawet przed Martą.

Z kolei ja zupełnie nie obserwuję u siebie stimowania w przypadku pozytywnych emocji, a jest to chyba jeden z najbardziej znanych “symptomów” spektrum autyzmu. Taki obrazek: małe dziecko cieszy się i z radości zaczyna machać dłońmi i wykonywać inne wydawałoby się niekontrolowane ruchy. Taka forma stimowania to też próba poradzenia sobie z nagłym przypływem emocji, tym razem pozytywnych, i wcale nie jest to rzadkie zjawisko, zwłaszcza u dzieci.

Ciąg dalszy w następnym  wpisie.

  1. Zwłaszcza w mojej branży – niejeden programista ma swoją kolekcję stimów wspomagających skupienie przy pracy. ↩︎
  2. Po angielsku “fidget toys”. ↩︎
  3. Bo drugą ręką w tym czasie piszemy na klawiaturze. ↩︎
  4. A także – dużo łatwiej wchodzę w hiperfokus, o którym pisałem wcześniej. ↩︎
  5. Wszystkie nieistotne szmery i inne dźwięki które docierają z zewnątrz, zapachy, bodźce wzrokowe. ↩︎
  6. Filtrowanie sensoryczne u osób neurotypowych analizuje i ocenia bodźce oraz “wycina” te które zostaną uznane za nieistotne. U osób neuro-nietypowych te filtry są często zaburzone w jakimś stopniu. ↩︎
  7. Za to na mnie mrugające światełka działają rozpraszająco do tego stopnia że wyłączam je wszędzie gdzie tylko mogę (bo trudno dzisiaj kupić klawiaturę lub mysz do komputera które nie świecą jak choinka…) ↩︎
  8. Mam całą półkę folii bąbelkowej, czekającej aż będzie potrzebna… 😉 ↩︎
  9. Nie umiem się tego oduczyć. Robię to całkiem nieświadomie. Próbowałem wiele razy, w tym raz z takim środkiem do spryskiwania paznokci który jest bardzo gorzki i “powinien powstrzymać” przed obgryzaniem. Nie zadziałał. ↩︎
  10. Sądzę że jakaś forma tego zjawiska może być znana całkiem niemałej liczbie osób, tych trochę bardziej porywczych, ale umiejących się jednak kontrolować. ↩︎