O rolach społecznych

Poprzedni wpis, napisany przez moją siostrę, poruszył jeden istotny temat, warty szerszego opisania – temat ról społecznych, oczekiwań społecznych i podziału obowiązków.


Jesteśmy inni

Zacznę może od zacytowania tych wypowiedzi siostry, które wywołały u mnie tą potrzebę rozwinięcia tematu:

Od zawsze bardzo intuicyjnie dzieliliśmy się obowiązkami i rolami w domu, w ogóle nie przejmując się tym, co komu wypada albo kto w rodzinie „powinien nosić spodnie” 😀  […] Tak więc to ja zajmuję się tematami teoretycznie „męskimi” związanymi z wykańczaniem domu czy urządzaniem ogrodu bądź innymi technicznymi zagadnieniami. […] Niestety mój mózg nie skupia się prawie wcale na sprawach związanych z naszym codziennym funkcjonowaniem. Tu prym wiedzie moja lepsza połowa, która dba m.in. o to byśmy mieli co jeść, bo zawsze pamięta o zrobieniu zakupów do domu, czy przygotowaniu posiłku, o którym mi zdarza się zupełnie zapomnieć. […] Nigdy nie umawialiśmy się jak dzielimy się obowiązkami, nasze podziały to wynik wzajemnej, w mojej ocenie bardzo wnikliwej obserwacji i wzajemnego uzupełniania braków. 

Tym co mnie tak w tej wypowiedzi popchnęło do rozmyślań, jest to jak bardzo podobna w ogólnym zarysie jest sytuacja w rodzinie siostry do sytuacji mojej i Marty. Nie chodzi tu o dokładny podział obowiązków (bo ten jest u nas zdecydowanie inny),1 ale o fakt bycia świadomym jak bardzo odstajemy w tej kwestii od reszty społeczeństwa. I ten temat dotyczy chyba większości autystyków.


Role w rodzinie

Lata własnych doświadczeń i obserwacji doprowadziły mnie do wniosku że jeśli chodzi o podział zadań i ról to społeczeństwo działa w raczej mało sensowny sposób. Ignorowane są indywidualne predyspozycje osób, za to wręcz “narzucane” są pewne role, które mamy wypełnić. A jak ich nie wypełniamy – to spotykamy się z niechęcią, presją, czasem wręcz z ostracyzmem. Dlaczego?

W zasadzie od samego początku mojego związku z Martą, dziesiątki a może i setki razy słyszałem od różnych osób teksty typu: “kto tam u Was nosi spodnie?”2 albo “nieźle Cię Marta pod pantoflem trzyma”3 albo “przecież takie rzeczy to Marta powinna robić”.

Nasz podział obowiązków znacznie odbiega od wzorców społecznych. Dobrym przykładem jest tu gotowanie, które przez wiele lat było moją domeną. Posunę się tu do stwierdzenia że mam do tego pewien talent (wynikający z nadwrażliwości węchowej i dość dobrej wyobraźni smakowej4), a także w czasie gdy się poznaliśmy miałem już znacznie większą praktykę w gotowaniu. Marta wtedy umiała gotować tylko kilka swoich ulubionych potraw – naleśniki, pizzę i ciasto drożdżowe. Ale, jako że gotowaliśmy przeważnie wspólnie, to nauczyła się dość szybko gotować “na wysokim poziomie”, podobnym do mojego.5

Jednak sam fakt że ja gotuję, a nawet że “uczestniczę w gotowaniu” był dla niektórych osób wręcz szokujący. “Dlaczego Ty gotujesz?”, “Przecież to nie Twoja rola”, “Czy Marta ma dwie lewe ręce?” – takie rzeczy słyszałem wiele razy. Najgorszy w tym był jeden facet z pracy który sam się stołował w barach i uważał to za “najsensowniejsze rozwiązanie”, bo on “nie musi tracić czasu na gotowanie”.6 Męczył mnie tym tematem regularnie, próbując mi narzucać swoje zdanie że “to nie ja powinienem gotować”. Dlaczego mnie męczył? Bo tak się “przyjęło w społeczeństwie” że “faceci nie gotują”

Podobnie spotykałem się wielokrotnie z krytyką, że przecież no jak to, ja, facet, nie mam prawa jazdy i “daję się wozić” zamiast sam jeździć? Dla niektórych to takie “oczywiste” że jako mężczyzna powinienem być zainteresowany motoryzacją, mieć prawo jazdy i jeździć. Ja jakoś tej oczywistości nie widzę, nie interesuje mnie ten temat WCALE. Za to interesuje Martę – lubi prowadzić samochód.

W drugą stronę też spotykaliśmy się z różnymi komentarzami, że “czemu Marta mnie musi wyręczać”, “czy ja sam tego nie mogę zrobić?”. Dotyczyło to różnych kwestii, przeważnie tych wymagających zręczności lub sprawności manualnej. Wszelkie czynności wymagające pracy na wysokości (zwłaszcza na drabinie), a także czynności wymagające precyzji w zakresie dużej motoryki (na przykład takie jak koszenie trawy) robi Marta – bo jej to idzie znacznie lepiej niż mi.7

Z innych tematów w których z Martą odstajemy od społeczeństwa, są różne pasje i twórcze hobby, którymi przeważnie zajmujemy się razem. Niezależnie czy mówimy o tematach “tradycyjnie” uważanych za “męskie”, czyli np. projektowanie mebli i ich wykonywanie, wykańczanie domu, projektowanie i wykonywanie instalacji do ogrodu itp., czy też mowa o tematach uważanych za “kobiece” – np. szycie, hafty, rękodzieło. Większość naszych hobby jest wspólna i zajmujemy się nimi nie przejmując się “etykietkami” co komu “wypada”.


Logiczny podział obowiązków

Prawda jest taka że narzucane przez społeczeństwo role i wynikający z nich podział obowiązków są nielogiczne. Z punktu widzenia zdrowego rozsądku każdy podział obowiązków POWINIEN uwzględniać to że jednym osobom pewne rzeczy wychodzą łatwiej a innym trudniej, i że każdy jest w jednych obszarach lepszy niż przeciętna a w innych gorszy. Uwzględniając te indywidualne predyspozycje możemy dojść do punktu kiedy sumarycznie wszystkie te zadania będą wykonywane znacznie optymalniej niż kurczowo trzymając się narzuconego odgórnie podziału ról.

Po co zmuszać kogoś, kto ma problemy motoryczne, do tego żeby siedział godzinami wykonując jakieś manualne prace, które drugiej osobie zajmą 15~30 minut? Żeby miał okazję poczuć się wyczerpany i stracić chęć na cokolwiek, bo KTOŚ INNY uważa że to “męskie zadanie”?

Po co zmuszać do gotowania kogoś kto tego nie ogarnia, zwłaszcza mając kogoś innego kto się sprawdzi w tej roli znacznie lepiej? Po to żeby wszyscy mogli “pocierpieć” (jedząc coś niesmacznego) w imię “idei” że dana rola ma przypadać tej konkretnej osobie?

Dlaczego miałbym nie móc się zajmować szyciem razem z Martą, pomagając jej w tych tematach które umiem?

Logika mi mówi że nie ma żadnych argumentów z których miałyby wynikać takie ograniczenia.8 


Presja

A już w ogóle nie umiem zrozumieć DLACZEGO osoby mówiące nam takie komentarze uważają że mają w ogóle prawo się wypowiadać na ten temat? A już zwłaszcza skąd wynika ich (bezsensowne) przekonanie że wolno im próbować nam narzucać ich zdanie? Nasze życie to NASZE życie, układamy je sobie tak jak MY uważamy, i dopóki nikomu nie dzieje się krzywda to wara od naszych zwyczajów.

Taka presja momentami wygląda tak jakby konformizm był dla niektórych najsilniejszą i najważniejszą zasadą społeczną. Wszyscy mają się zachowywać tak samo, wszelkie odstępstwa są piętnowane. A ja jestem autystykiem, czyli “indywidualistą do kwadratu” i nie chcę się podporządkować, dopasować – bo nie widzę w tym SENSU… Zupełnie nie rozumiem tych społecznych niuansów które pchają ludzi w stronę konformizmu i wywierania presji na innych.9

Na zakończenie dodam że fakt faktem, zauważam pewną poprawę w miarę upływu czasu – ta presja na konformizm trochę maleje. Nie wiem czy to wynika z tego że poprawia się akceptacja “inności” w społeczeństwie, czy z tego że im starsi jesteśmy tym mniej osób uważa że może sobie “pozwolić” na takie uwagi wobec nas,10 czy też wręcz wynika to z ciągłego zmniejszania się naszego kontaktu z innymi ludźmi (w gronie przyjaciół pozostali już tylko ci co nas akceptują takimi jakimi jesteśmy). Pewnie wszystkie te czynniki mają jakiś udział. Ale jeszcze daleko do tego żeby ta presja znikła.

  1. Myślę że dokładny podział ról w związkach autystyków będzie za każdym razem inny i będzie uwzględniał naturalne predyspozycje obojga. ↩︎
  2. Zwłaszcza w kwestiach podejmowania decyzji, które przeważnie podejmujemy razem, co jest dla wielu osób niezrozumiałe. ↩︎
  3. Bywały też i znacznie gorsze, bardziej obraźliwe teksty, ale pominę je tutaj. ↩︎
  4. To znaczy umiem wyobrazić sobie jakiś smak jaki chcę osiągnąć, a potem w paru próbach dobrać odpowiednią kompozycję składników i przypraw, aby uzyskać dokładnie ten smak. ↩︎
  5. Każde z nas ma swoje “specjalizacje”, w których jest lepsze od drugiego. 😉 ↩︎
  6. No cóż, dodam tu że dla mnie takie rozwiązanie w ogóle nie wchodzi w grę, bo po pierwsze, wielu dań z baru nie zjem z uwagi na pewne problemy sensoryczne z “teksturą” (zwłaszcza mięsa) oraz na alergie. Ale nawet pomijając to – ja wolę zdecydowanie bardziej bogate w smak potrawy niż to co można dostać w barach czy restauracjach. ↩︎
  7. Ja zawsze skoszę jakąś roślinkę która miała zostać, albo wplączę żyłkę w płot bo czasem nie umiem utrzymać dystansu ↩︎
  8. “Bo tak się przyjęło”, “bo inni tak robią”, “bo takie są normy społeczne” – to NIE SĄ logiczne argumenty. ↩︎
  9. A ci ludzie pewnie myślą “Masz ci los, odszczepieniec się znalazł”, walczy z “normami społecznymi” ↩︎
  10. A my z wiekiem jesteśmy coraz bardziej “wyszczekani” i od razu wybijamy z głowy próby narzucania nam czegokolwiek. ↩︎